środa, 23 października 2013

#numer three







'Gdyby przestrzeń między nami nie była tak trwała jak to czuje, nie było by smutnej piosenki'
- mój kochany włochaty



Wspomnienia jak jesienne liście. Powoli spadają na ziemię łącząc się z błotem, gnijąc, zapominając. Gdzieś giniesz w szerzącej się amnezji poranku, świat nie zatrzymuje się nawet na sekundę, nawet na moment. Wykrzykuje, obijam złe emocje w rytm dźwięków które najbardziej kocham. Bandaże, ból, krew- wyswobadzają, lecz łączą się z brakiem jakichkolwiek zdrowych zahamowań.
Ucieka mi każda chwila, wypluwam każdą, pozbywam się.
Metafizyczna teoria poznawania świata również spędza mi sen z powiek, coraz trudniej otwieram swój umysł na sensualizm, subiektywizm - cienka granica pomiędzy uczuciem a rozumem. Rozwijam swój umysł poznaje choroby, porównuje objawy, uczę się jak pokonać coś co zabija ludzkość. Może w końcu zapomnę o autodestrukcji.
Istotą życia jest śmierć, pamiętaj.

(po cichu)

poniedziałek, 21 października 2013

#number two


"mam ręce stopy usta i całą tę resztę
balast który przez chwilę trzyma mnie w okolicy życia
poza tym jest nieskończoność 
którą potrafię tylko nazwać "

- najukochańsza Poświatowska


bezdennie puste spojrzenia tworzą kolejne dni nieregularnie bijące serce to też symbol pewnej rutyny która kształtuje rzeczywistość oddycham głęboko gdy pod moimi stopami gniją liście bo to widok nader bolesny rozdziera wszystko to co ukrywa się pod żebrami i nie pozwala spać nocami bo zawsze pojawiają się wątpliwości zderzenia dłoni i myśli zaspane spojrzenia przemoczone ubrania 
ukrywam się moknę marznę



zacznę planować swoje życie skończę z życiem tylko sferą uczuciową i zacznę poznawać ucząc się całą sobą tak aby pochłonąć każdy tekst każde słowo

obiecuję


(pozwól mi uciec)

poniedziałek, 7 października 2013

#number one



  Mrok to stłumienie jakże przejrzystej pory zwanej dniem, rzuca mnie w objecia potężniejsze niż sen w ktorym cienka linia życia słonecznego poranku mruga z nadzieją na lepsze jutro.
Przeplatam palcami promienie słoneczne i czuje że po prostu egzystuje.

Modlitwy o lepsze jutro zasłania monotonność dnia, codziennie rano odczuwam taki sam ból i zmęczenie jak wtedy gdy się kłade. Drażni mnie ta pustka w sercu, promieniująca na stan mojej duszy. Jestem rozsypaną układanką i sama widzę, że układając się myle elementy i zamiast mnie pojawia się totalna abstrakcja.

Tramwaje przepełnione ludzmi bez wyrazu, są jak bez twarzy, nie czuli, nie mili. Korytarze na jakże niezkazitelnym budynku uczelni pęcznieją od przerażonych buziek i nieśmiałych uśmiechów. Mieszanina kultur, poglądów, zachowań nie zawsze jest dobra lecz trzeba zacząć kolejny jakże trudny odcinek życia.